niedziela, 28 lutego 2016

Now I know that sounds pathetic, that’s because that’s what I am.

"I’ll hide it from you all
and keep it to myself
lest you think me bedlam bound
and hide from me as well

I vow to stow it all away
and keep the world from you
if I can’t handle all of it
how could you feel it to?

so I’ll smoke a cigarette and think
of everything you are
how can I feed and dress myself

while thinking of the stars?"

-Keaton Henson "Hiding it" from 'idiot verse"




znów coś się ze mną dzieje
coś czego nie potrafię do końca wyjaśnić
jak zwykle.

czuje się tak źle że już nie jestem pewna
czy to tak psychicznie 
a może tylko fizycznie.

a w ogóle to jakby pisanie o bólu dawało ulgę.
śmieszne.
nie daje właściwie nic
tyle tylko że się to napisze.

W głowie układam sobie plan dnia i bardzo chcę przyswoić 
wiedzę
niedługo oficjalne starcie z rzeczywistością więc no
chciałabym potrafić.

Nie potrafię.
Nie wiem jak ale gdy mam w sobie chęci 
problemem staje się zsunięcie się z łóżka 
choćby żeby wyjść do toalety.

potrafię tak leżeć leżeć leżeć
kilka dni tak potrafię

sama nie wstanę po jedzenie
umyć się też nie pójdę
nie mam sił
jakby to kosztowało mnie 
wszystko.

Myślę o wielu rzeczach
często wymyślam sobie coś co mnie obchodzi
żeby nie myśleć o tym co powinno mnie obchodzić
mam wrażenie że mogę przekładać życie 
na potem

a bardzo bym chciała tak móc

wypełniają mnie nerwowe przepaście
czuje wszystko lub czuje nic
a ludzie tacy
bardzo zdezorientowani kiedy mówię im że nie potrafię nawet skleić zdania 
że jak to tak że co tak i czy już przeszło?
no nie
nie przeszło i nie przejdzie 
bardzo ładnie się przed wami ukrywałam
nikt nigdy nie widział że łamie się pode mną wszystko

jak bardzo nędznym człowiekiem jestem
ciągnę w dół ludzi którzy próbują mi pomóc
wymagam od nich pomocy
ale przecież wiem że nie zmienię zdania

nieświadomie ale celowo niszczę kolejne istnienia
bo siebie już bardziej nie mogę. 

Mówicie że wszystko bedzie dobrze ale przecież
skąd wiecie gdy nie powiedziałam wam połowy tego co bym mogła

a gdybym mogła wam powiedzieć 
czy zostałbyś?


"but I am lazy and disheartened and I know I will remain the same."

niedziela, 13 grudnia 2015

There's still a little bit of your song - in my ear

eh
bo nie rozumiem.
oficjalnie jestem zimną suką bez uczuć,
nieoficjalnie...
czasem jednak mnie boli to że ludzie od tak
przestają ze mną rozmawiać.
to niby naturalne, kontakt sie urywa
a jednak
wtedy po prostu nie wiem co ze mną jest nie tak
może jakbym wiedziała to by tak nie było
spróbowałabym zachowywać sie inaczej
mimo tego że chyba jednak najlepiej być sobą

Wiem że widać po mnie lekceważące podejście do życia,
nie przeszkadza mi to.
po prostu nie zwracam na to uwagi
nie obchodzi mnie to że nie mam makijażu a moje oczy wyglądają
jakbym nie spała tydzień.
Tak, jestem zmęczona, to może być po mnie widać.
Teraz powiem coś za co sie nienawidzę, uważaj.
To typowo babskie, a nie znoszę zachowywać się jak kobieta.
Miałam iść z kimś na studniówkę
to tak głupie że pisanie o tym tutaj jest marnowaniem czasu chyba.
Tak czy siak od początku nie za bardzo wierzyłam że to na serio propozycja
i że na serio chce przyjechać specjalnie na moją studniówkę
potem coś się stało że jednak mu w tej kwestii zaufałam
dlatego właśnie wtedy powiedział że nie może, przez sesję
Tylko że heh od tego czasu się do mnie nie odzywa
nie wiem czy bardziej mnie to dołuje czy wkurwia XD
mogłeś to po prostu powiedzieć szczerze, skoro się rozmyśliłeś w kwestii znania mnie

może to moja wina.
chyba nie jest to coś co powinno mnie obchodzić, po prostu pójdę sama
a jednak mi przykro, że tak się zawsze kończy
poprzednia osoba poznana w necie z którą przyjemnie mi sie rozmawiało,
powiedziała mi po prostu że znalazła kogoś ciekawszego ode mnie.
może dobitne, ale szczere, heh

To chyba Keaton mnie tak rozmiękczył XD
po jego koncercie przez 3 dni byłam naładowana energią i szczęściem
potem nastąpiło zawalenie, potężna wena twórcza z wybuchem nienawiści
do siebie
do świata
do ludzi.
Mieszanka ta została spotęgowana moim wewnętrznym smutkiem pomnożonym przez 100
Co nie znaczy że mam mu to za złe
zawsze mi przychodzi taki okres w życiu
ten musiał być mocny, bo mocne było to przeżycie
poznałam najpiękniejszego człowieka na ziemi
byl kosmicznie miły
ale ja też taka jestem dla ludzi którzy cenią coś co robię
tylko tak na prawdę mam to gdzieś
on pewnie też.

Sama nie wiem o czym dzisiaj piszę.
Zbyt babsko jest, meh.
Nie żebym pragnęła związku, kwestia jest taka że
nigdy w żadnym nie byłam, może jestem ciekawa
jak to jest, gdy na prawdę ktoś Cie kocha.
Poza rodziną oczywiście.
W sumie, czy jakikolwiek totalnie niezależny człowiek
miałby w sobie tyle głupoty żeby  zdecydować się pokochać mnie?
Tak się w ogóle da?
Jezu, nawet ja siebie nie kocham. W sensie, wiem jaka jestem
gdybym nie była mną to nie chciałabym się znać

Wciąż nie wiem, co jest we mnie tak złego, że ludzie wciąż
mnie porzucają
muszę mocniej nienawidzić, muszę przestać mieć o tym zdanie
przestać
PRZESTAĆ


wtorek, 17 listopada 2015

Why does it rain, rain, rain down on Utopia?

Wykreowałam sobie taki idealny stan bytu.
Taki że nikt nie może mnie skrzywdzić
(bo nawet nikogo do siebie nie dopuszczam)

Jestem zimna, gorzka i bezpieczna.

Ale w tej  mentalnej Utopii wciąż pada deszcz.
Dzisiaj chce wiedzieć dlaczego.
Przecież zrobiłam wszystko żeby być szczęśliwą
Przestałam dbać o ludzi, stałam się egoistą żeby
skupić sie na sobie, nie na innych.
Dlaczego wciąż czuje brak i pustkę, czego mi brakuje?
Może niczego.
Może jestem już tak zepsuta że nie da się tym razem
poskładać mnie w jedną całość


Boje sie o moje życie, nie żebym bała się umierać
Ale po prostu czuję że obecny świat źle wpływa
na
moją
duszę.

Że mając wszystko o czym zapragnę nadal będę
czuć
to.

Albo zamieszczę ogłoszenie:
Halo czy ktoś wie jak wyprodukować poczucie
szczęścia.

A może poszukam podręcznika
"Jak nie zmarnować swojego życia"

Prawda jest jednak taka, że Ty tego nie rozumiesz
Nie rozumiesz teraz i nie zrozumiesz potem,
a zanim nastąpi 'potem' po prostu mnie zostawisz
bo kto chce się wysilać i martwić o to
co dzieje się w mojej zepsutej głowie

A ta głowa chce tylko jednego,
chce podróżować chce być wolna.
Prawdziwie wolna, cholera

"The burning desire to liive and roam free
it shines in the dark
and it grows within me
You're holding my hand but you don't understand
So where I am going, you won't be in  the end"

Marzenia są piękne
Marzenia są marzeniami bo nimi pozostają
Marzenia które spełniasz to plany.
Dlatego ja marzę o tym by być wolna
A Ty?
Czy Ty marzysz o wolności?
To podstawowe pytanie na które pozytywna
odpowiedź pozwoli Ci sie do mnie zbliżyć
Pytanie czy chcesz się do mnie zbliżyć
wiedząc
że nie będę potrafiła Ci zaufać?

Wiem że pierdolenie, tak, nawet ja czasem musze coś powiedzieć bez sensu
Dlatego istnieje to miejsce.
Żebym nie musiała tego mówić do człowieka, lub do Ciebie.
Bo Ty już nie istniejesz.
Dawno nie mówiłaś do mnie
Może to Ciebie brakuje
Może brakuje obłędu.


środa, 26 sierpnia 2015

wszyscy mamy źle w głowach, że żyjemy hej hej nananana hej hej hej

Poziom mojego wkurwienia na życie rośnie tak szybko jak nigdy dotąd.
nie mam sił nawet na jakieś wstępy, pierdolenie.
Wakacje ogólnie (bardzo ogólnie) wyjątkowo zajebiście sie toczą, dwa tyg w Gdańsku z Jagodą, potem Woodstock, teraz jestem u kuzynek. Wczoraj były moje urodziny. wszystko super.
prawie.
Chciałam przeżyć 3 zajebiste dni na festiwalu, Woodstock jest przecież tak pozytywnym miejscem.
Nie znalazłam tam nic co dałoby mi szczęście. Jestem zbyt zgorzkniała nawet na coś co niegdyś jedyne dawało mi radość - koncerty. Niektórzy ludzie umierają w wieku 85 lat, ale niektórzy, tak myślę, umierają już w wieku 30. Ja umarłam mając 17. Od dwóch lat jestem martwa.

Ludzie, kurwa, nie potrafią tego zrozumieć. Oczekują ode mnie że będę zachowywać się jak 19stolaka, kiedy całe życie zostało ze mnie wypompowane, Potrzebuje spokoju, stabilizacji. Nie imprez i alkoholu. Chciałabym żyć jak 50letnia samotna kobieta. W spokoju i nie martwiąc sie o jutro, a tymczasem nie moge zaplanować w życiu nic, Nie planuje co będę zdawać na maturze, nie planuje czy pójde na studia i na jakie studia. Po prostu nie mogę. Moje życie jest na tyle skomplikowane że nie moge planować nawet co jutro zjem na obiad, bo nie wiem czy będę jeszcze żyła, czy będę miała dom.

Każda dobra nowina jest poparta gorszą. Są proporcjonalne. Jednego dnia dowiadujesz sie że zobaczysz na żywo ukochanego artystę i może z nim pogadasz, a następnego dnia dowiadujesz sie że w przeciągu miesiąca zostaniesz bezdomny. Nie o takie rzeczy powinnam sie martwić mając 19 lat. Nie.

Bezdomna raczej szkoły nie skończę. Nic nie skończę, nie widze czasem innej opcji niż samobójstwo. Ale mam już bilet na ten koncert, musze wytrzymac jeszcze 3 miesiące. tylko 3. potem niech sie dzieje.

Mam życie za nic. Przecież to tylko, tylko życie. Ludzie mówią żeby je wykorzystywać na maxa, "Prosze nie rób tego, nie zabijaj sie, życie ma sens" Jaki? Jaki. Jaki! Jaki kurwa sens.

Ludzkie życie jest nic nie warte. Jesteśmy tylko gośćmi gwiazd.
Wszechświat, kosmos i gwiazdy. To prawdziwe życia. A ludzie? to tylko niechciany ułamek  z rozdętym ego. Ludziom sie wcale tak wiele nie należy. A nawet nic. Bogacze kupują księżyc i sprzedają na nim działki innym bogaczom. Nie można posiadać księżyca, Dlaczego ludzie pragną wszystko posiąść na własność. Nie możecie po prostu żyć, patrząc w niebo bez pragnienia kupna wszystkich gwiazd? Po co te parcie na sławę, zdobywanie góry pieniędzy czy dbanie o wyedukowanie narodu. Po co to wszystko?  Jak to sie ma do nieskończoności wszechświata? W ogóle sie nie ma. Te wszystkie ludzkie problemy są N I C Z Y M,

Niektórzy zbyt głęboko popadli w życie. Srają się o wszystko, jakby to miało jakiś większy sens.
Zamiast dryfować na granicy życia i niebytu, spadli na samo dno, i tak żyją, bez świadomości że robią coś źle, że robią coś za bardzo, Przejmując sie nic nie znaczącymi pierdołami do tego stopnia że zapomnieli co jest warte czego.

I kiedy tak żyją i mówią do mnie i krzyczą na mnie i mają do mnie pretensje a ja nie wiem z jakiego właściwie powodu je mają, i czasem nie wiem nawet codo mnie mówią, więc zostawiam ich w ich własnym rozgoryczeniu i odchozę nie przejmując się w ogóle tą sytuacją, odchodze i zapominam. Żyjący człowiek powiedziałby że nie mam serca, że nic mnie nie obchodzi i że to źle
ale nie, mi z tym jakoś tak dobrze. Dobrze. Wspaniale.

Dobranoc, śpijcie w nie prawdzie.

niedziela, 31 maja 2015

and I don't want the world to see me

minął prawie rok
siedząc tu, przed komputerem, czytając stare posty, nie wierze że to byłam ja.
tak.
to wszystko co się ze mną wtedy działo...
skończyło się.
jednak oczywistość oczywista, nie jest tak, że zupełnie nic we mnie po tym nie zostało.
z perspektywy czasu dziękuję losowi za to całe gówno, które przeżywałam, bądź te które nadal przeżywam.
ale to tylko taka krótka refleksja, po wejściu znów na bloga, dziś chcę pisać o czymś innym.

Generalnie tak, próbuje od jakiegoś czasu żyć jak "normalny człowiek". Nawet sama nie wiem co to znaczy, hah. Problem w tym, że nie jestem normalna. Śmieszy mnie teraz to że mój obecny problem jest niczym w porównaniu do tego wszystkiego co pisałam wcześniej.

ale cóż.

mam potwornie niskie poczucie własnej wartości. 

tzn nie, bo mam sie za kurwa geniusza inteligencji i człowieczeństwa
a poza tym jestem kompletnym idiotą, gdy nawet nie potrafie się wypowiedzieć na większość tematów.

"And I don't want the world to see me


Mam wykreowaną własną przestrzeń. W niej jestem tylko ja, i tylko mój rozum jest tam szefem, więc przyjmuje mnie za kogoś super, że niby każdy chciałby mnie poznać, bo taka jestem ciekawa i w ogóle wszystko. 

Tylko że jeb, starczy że przejdzie koło mnie jakaś piękna kobieta - ego leci z setnego piętra i popełnia samobójstwo.

'Cause I don't think that they'd understand


No kurwa czemu, bo ona jest cudowna, a obok niej jestem, hm, jakimś przyjebanym dzieciakiem. Licze jak idiota na to że widać inteligencje w moich oczach,w wyrazie twarzy, w sposobie w jaki jestem, ale to nie prawda, bo po moim jestestwie widać tylko małego tłustego gimbusa. Któż śmiałby pomyśleć że osoba wyglądająca na 15 lat może mieć w sobie coś, cokolwiek. No własnie, dlaczego nie mogę wyglądać na te pieprzone 19, kto wie może to by coś zmieniło.


When everything's made to be broken


No nie wiem, moje życie dąży do tego żebyś widział, człowieku, we mnie coś innego niż we wszystkich.

Bo rozumiesz...ja nie mam nic innego. Nie mam urody, figury, ani nie jestem też jakoś super towarzyska. Więc jedyne co staram się pokazać to to że jestem mądrzejsza niż inni. (jestem?)

I just want you to know who I am"




muszę się zastanowić.


To nie zawsze jest tak, że ja po prostu nie wiem. (chociaż przyznaje że bardzo często własnie tak jest) Mam sobie ułożoną w głowie myśl, a ona odchodzi. Doslownie kilka sekund i po prostu zapominam o czym mówiłam, tracę koncentracje. 



ok już wiem.





Hah, ostatnio wpadłam na ten idiotycznie debilny pomysł, żeby rzucić sztukę. Dlaczego? No miało to na pewno związek z poznaniem M. chłopaka który zauroczył mnie swoją prostotą bycia

Pomyślałam wtedy że nie potrzebuje sztuki, że nie musze sobie wszystkiego komplikować, że może starczy po prostu się uśmiechać i być lekkoduchem.
Sztuka przynosiła mi od zawsze cierpienie, smutek, melancholię, wprawiała mnie w myślenie
Stwierdziłam że to ona przeszkadza mi w lekkim odbiorze świata.
To było najgłupsze stwierdzenie do jakiego mogłam dojść, naprawdę.
Na jakiś miesiąc stałam się nikim, bo ze sztuką odeszły też wszystkie moje w miare inteligentne myśli
Nie dało sie ze mną rozmawiać bo nie było nic w mojej głowie.
Po tym jak okazało się że szanowny wyżej wymieniony nie bardzo jest zainteresowany znaniem mnie, zdałam sobie sprawe jak głupią rzecz popełniłam. Zdradziłam sztukę, zdradziłam moją jedyną miłość dla człowieka.
Nigdy więcej.
Ale człowiek na błędach się uczy, chciałam zobaczyć jak to jest mieć normalne życie, myślałam że tego chce
Ale nie, przestałam być mną, a tak nie powinno być. Dobrze mi z moją nietypowością.



U siebie jestem najważniejsza, ale w społeczeństwie zawsze będę marginesem, pizdą.

Uh, okej wyrzuciłam z siebie wszystko co we mnie siedziało

And you can't fight the tears that ain't coming
Or the moment of truth in your lies
When everything feels like the movies
Yeah you bleed just to know you're alive







czwartek, 14 sierpnia 2014

This feels right and I'm letting it

          Zanim zaczniesz czytać włącz ten utwór, niech leci w tle. gdy skończysz czytać wróc tu i włącz go jeszcze raz, wsłuchaj sie wtedy bo jest piękny :)  

                               
Dzisiejszy post jest bardzo wyjątkowy ponieważ jest to 13-sty post i napisany został  13-stego dnia  miesiąca (dla nie wtajemniczonych, 13 to moja liczba) :)
Ponieważ prawdopodobnie nie ma nic bardziej cool niż pancerniki na trampolinie.


"Spustoszony
Przez śmiech i słowa
pobity przez
małe uczucia i rzeczy
przez pół miłości
i pół nienawiści
tam gdzie trzeba krzyczeć
mówię szeptem"


No dobrze wstęp mamy za sobą, radosne pancerniki i kącik poezji. 
Zacznijmy od tytułu dzisiejszego posta, "This feels right and I'm letting it" jest to pierwszy wers  utworu "10 AM Gare du Nord" Keatona Hensona. Dzisiaj będzie też trochę o nim więc zapamiętaj to nazwisko. Ale na razie skupmy się na uczuciach.

o co chodzi z tym wersem, otóż nowe uczucia, odczucia i myśli kłębią się we mnie, więc spróbuje je jakoś zgrabnie przedstawić. 

Jak to zacząć, bo wiesz,  tym razem nie kieruje mną fala furii,zdenerwowania, nadmiernego smutku i doła.
Czuje się normalnie. No poza męczącym kaszlem, ale nie o to przecież chodzi. W tej chwili piszę, w całkowitej harmonii ducha. Po raz pierwszy piszę w takim stanie, więc mi troche dziwnie, aczkolwiek chętnie spróbuję.

"to wydaje się dobre i pozwalam na to"  a więc ostatnimi czasy, często w rozmowach z różnymi ludźmi jak i z samą sobą poruszany był temat bycia szczęśliwym człowiekiem. T A K. Ten sam schemat, rozmawiamy, w jakiś sposób dowiadujesz się że jestem kimś nieszczęśliwym, gnębionym chorobą, ciągle mam pecha, automatycznie włącza się w Tobie czas na litość i współczucie bo mam tak źle w życiu, próbujesz przekonać mnie jak moge stać sie kimś szczęśliwym, chcesz mi pomóc, czujesz że chcesz. Ja jestem naprawdę wdzięczna za to. Tylko wtedy rodzi sie we mnie pytanie. Czy ja chce być szczęśliwa? Czy pojęcie szczęścia ma jedną definicje? Teza została postawiona: Szczęście trwa w cierpieniu. Spróbuję wyjaśnić o co mi chodzi. Otóż odczuwam pewnego rodzaju spełnienie(?) gdy trwam w tym w czym trwam, nie jestem pewna nawet jak to nazwać.. Mówiąc ogólnie nie jestem szczęśliwa, ani troche. Ale idąc tropem mojego wnętrza można powiedzieć że o to właśnie chodzi. Próbuje artyzmować, tworzyć coś tam, pseudosztuka, pseudoartysta i potrzebne do tego prawdziwe uczucia, ten stan pół smutku, tak? nie wiem w sumie. 



Chodzi o to że wydaje mi się, iż ten mój rodzaj smutku wydaje mi się dobry, więc pozwalam na to, by to sie działo, przekonana że tak ma być i że w tym czuje się dobrze. Czy tak jest? to właśnie to co mnie dręczy! Uważam że tak mi dobrze ale to cierpienie, więc nigdy nie jest dobre mimo tego iż jest spełnione. Bardzo chaotyczna myśl, ale jak ją przedstawić inaczej skoro taka właśnie jest. Naprawdę trudno ubrać to w słowa.

Nie chce od tego odchodzić bo czuje się wtedy kimś innym, lepszym. Nie lubię siebie ale podziwiam, tylko "przez cierpienie nie stajesz się lepszy od innych, jesteś bardziej nieszczęśliwy" 

Przechodząc do kolejnego tematu, dalej zostanie w nim część poprzedniego, są ze sobą ściśle powiązane, lecz zanim zacznę, zerknij na obrazek wcześniej nadmienionego artysty, Keatona Hensona, to też fragment utworu, nie będę go omawiać, zostawiam to do indywidualnego odbioru

takim sposobem trafiliśmy na drugi temat, nie tak męczący ale chyba jest częścią odpowiedzi na wyżej wypisywane bzdury.  Jedno słowo, banalne, S A M O T N O Ś Ć.
Co?
tak.
Często w moich rozmyślaniach pojawia się ostateczny powód jako wyjaśnienie na wszystko, samotność. Jestem młodą kobietą, naturalne że potrzebuje poczucia bliskości, miłości i bycia ważną itd itp. W jaki sposób to się łączy z poprzednim wywodem? Otóż, BRAK samotności, mógłby starczyć bym poczuła się szczęśliwe nieszczęśliwa. Absurd powiadasz?
No to już tłumaczę.
Dla mnie najpiękniejszym spełnieniem szczęścia jest taki obraz, uruchom wyobraźnie.

wieczór, latem, bezchmurnie, widać gwiazdy. Siedzę z gorącą herbatą w kubku z grafiką z kawałkami sera fruwającymi w kosmosie, mam słuchawki prawdopodobnie słucham Keatona, mam mokre oczy, mogłam się wzruszyć lub płakałam. Siedzę na krawężniku i patrze w te gwiazdy. Wydaje sie smutna nie? W tym momencie potrzebuje by ktoś podszedł usiadł obok spytał czego słucham, nie komentujesz że ci się nie podoba, słuchamy razem, kładę sie na chodniku, jest ciepły w końcu mamy lato. Osoba kładzie sie obok, razem jesteśmy, razem trwamy. nagle przestaje być smutno, jest dobrze, bo jest ktoś obok. Dla mnie to szczęście, spełnienie. Choć nie jest wesoło jestem szczęśliwa. rozumiesz? Szczęście to jakby... dzielenie się pięknem które znasz z innym człowiekiem. Tak, to te słowa które próbowałam znaleźć od początku. 

taki długi monolog a prawdę mówiąc nie doszłam tym do niczego nowego. Tak jest i nie wiem czy mam to zmieniać. Bo jeśli będę taka, kto mnie zechce. Są tacy jak ja?
Nie wiem, nie wiem nic. Jestem Klaudia.

***

na koniec mój ulubiony rysunek Hensona. Jak wcześniej, zostawiam do indywidualnej interpretacji

środa, 16 kwietnia 2014

but the sad fact is I've lost my mind


Czy aby na pewno?
jedni powiedzą że jestem chora, że nie myślę racjonalnie, że mam zaburzenia postrzegania rzeczywistości.
A ja? ja przyznam się że jestem na etapie 'nie wiem'

sama się zastanawiam, czy zwariowałam, czy to wszystko na prawdę jest takie jak ja to widzę i to cały świat jest ślepy? może nie ma czegoś takiego jak choroba psychiczna, może to taki bonus od stwórcy jesteśmy krok bliżej. Ale mają nas za świrów i nikt nie bierze nas na serio.

Ale do rzeczy, piszę tutaj pierwszy raz od na prawdę bardzo dawna, wcześniej nie było takich długich przerw. Oczywiście nie pisze tego dla nikogo, nie promuje bloga nie jest oblegany, pisze dla siebie, żeby wylać wszystko co mam w głowie, uporządkować. Tak jakby dało mi ulgę napisanie tego, jakbym się tego pozbywała. Dlaczego z nikim o tym po prostu nie pogadam? HERE'S THE PROBLEM.

Chodzi o to że co jakiś czas dostaje na łeb trochę bardziej i izoluje się od ludzi. Głównie od bliskich. Nie chce ich krzywdzić tym kim akurat jestem... Trochę jak wilkołak podczas pełni, wiesz o co chodzi.

I pojawia się uczucie którego nienawidzę, próbuje wyprzeć i nie przyznawać sie samej sobie. Gdy jestem w  tym stanie, który utrzymuje się kilka dni tydzień albo dłużej, zaczynam nienawidzić. Nienawidzę ludzi których kocham, za to że są ode mnie lepsi. Zaczynają ostro działać mi na nerwy. To okropne i wstydzę się tego. Podobno to jeden z objawów schizofrenii kiedyś to gdzies przeczytałam już nie pamietam dokładnie.
Podobne uczucie żywię do ludzi z klasy, to znaczy oni są cudowni patrze na nich i myślę matko piękni ludzie, a potem jest "nienawidzę tych pustych idiotów" nienawidzę ich dlatego że nie jestem dla nich dość dobra. to zazdrość. ale z nimi nie mam takiego kontaktu jak z  przyjaciółmi. I za to sie katuje, nic złego mi nie robią kochają mnie i są tacy dobrzy. A ja widzę to jakbym była gównem przyklejonym do podeszwy. Nieświadomie wdepnąłeś i teraz walisz kupą. (tak, radze sobie z metaforami)

I żeby uniknąć niechcianych rozmów, czemu jest mi źle czemu płacze, zaczynam ich okłamywać 'tak wszystko super, nie płakałam po prostu jestem zmęczona, tak byłam w szkole' zmyślam równo.
Wydaje mi sie że to dla ich dobra. ale i tak ciężko mi kłamać.
Jednak lepiej żebym sama przez to przeszła. Nie jestem zwolennikiem robienia rzeczy które nie mają sensu, więc jak za 2 dni ma mi przejść to po co truć dupę komuś kto ma własne problemy.

Co mam ze sobą zrobić. kłócę się z drugą mną niemal non stop. mam kompleksy. wygląd, wzrost... ta, dzisiaj jakiś murzyn mnie nie widział i stanął tuż przede mną trącając mnie, dopiero wtedy się odwrócił, spojrzał w dół i powiedział 'sory' Nigdy nie znajde chłopaka jak bedę wyglądać jak dziecko wieśniak, serio. Chciałabym i się staram ale to mi nigdy nie wychodzi i w rezultacie dalej wyglądam jak menel.

Nawet już sztuki mi sie nie chce robić. na nic nie mam sił. chyba powinnam to zakończyć.